Zacznijmy od tego, że sama należę do tych młodszych roczników - '99 się kłania, zaraz liceum, nowy rozdział w życiu! Nie mogę się nie zgodzić z tym, że gdyby spojrzeć, dajmy na to, na moich dotychczasowych kolegów i koleżanki z klasy, niewielu by się znalazło zdolnych do gry na pbfach. Zero wyobraźni (ale z przekonaniem mogę powiedzieć tak tylko o osobach, które poznałam bliżej, z czego wychodzi jakieś dziesięć na dwadzieścia siedem osób), sklecić jakieś sensowne zdanie może i potrafią, ale nie oszukujmy się, żadne porywające dzieła by im z tego nie powychodziły. I okej, może i młodsze pokolenia są zepsute, całkiem spora ich część jest zapatrzona we wszystko, co im media i internet podsuną i dosłownie głowa boli, jak się spojrzy, co wyprawiają, ale nadal jestem zdania, że wrzucanie wszystkich do jednego worka jest zwyczajnie głupie. Serio, nie powinno się oceniać szerszej grupy na podstawie zachowań czy wypowiedzi tych najbardziej rzucających się w oczy jednostek, bo nie oszukujmy się, ale największy szum często gęsto robią osoby niekonieczne skalane inteligencją. Nie mówię, że zawsze tak jest, bo wyszłabym na czystą hipokrytkę rzucając takim stwierdzeniem w tym momencie, ale czytając co niektóre osoby wyżej pisały mam wrażenie, że mieliście do czynienia tylko z takimi właśnie przedstawicielami młodszych roczników. I to nie jest pierwszy raz, kiedy spotykam się w internecie z niezbyt pochlebnymi wypowiedziami na temat takich gimnazjalistów, które wzięły się tylko i wyłącznie stąd, że ktoś zamiast spojrzeć na większy obraz skupił się tylko na tych kilku dzieciakach, które nawalone rzygały w kiblu w tesco. Trochę się rozpisałam, ale do czego zmierzam - w każdym, dosłownie każdym roczniku zdarzają się takie cuda, które piją, palą, robią z siebie idiotów i/lub idiotami są, więc błagam, przestańcie o to obwiniać tylko dzieciaki. Jasne, u nich, a właściwie u nas to się najbardziej rzuca w oczy, bo przecież ledwo się pisać nauczyło i już po alkohol sięga, o opowiadaniu bzdur nie mówiąc, ale nie oszukujmy się - to jest ten czas, kiedy chce się wszystkiego spróbować, a chęć przypodobania się rówieśnikom jest większa niż kiedykolwiek. Znam to doskonale, bo sama to przeżyłam i wiem, jaką presję potrafią wywołać koledzy z klasy. I to, że niektórzy się tej presji poddają nie chcąc stać się kompletnie odciętym od tej małej, gimnazjalnej czy jakiejkolwiek innej społeczności nie oznacza, że ich iloraz inteligencji jest bliski zeru, a oni nie są ciekawymi, kreatywnymi osobami godnymi uwagi. Tak, doskonale zdaję sobie sprawę, że mocno zaczynam zbaczać z tematu, bo nie o to w tej dyskusji chodzi, ale poczułam silną potrzebę, żeby tę kwestię rozpisać, przepraszam!
Jeśli natomiast chodzi o mój początek z graniem na forach... Miałam wtedy może dziesięć, jedenaście lat? Gdyby liczyć z tymi fikcyjnymi kontami na naszej klasie, to może i dziewięć! Nie jestem pewna, które konkretne forum było moim pierwszym, ale rękę dam sobie uciąć, że w początkowej trójce znajdowało się hogwart dream i jedno takie cudo na podstawie Gone, które umarło zanim na dobre wystartowało (i na którym nawet nie skończyłam karty, ale to kompletnie swoją drogą). Przewinęły się też jakieś twory ze zwierzętami, anime, raz zagrałam na blogu grupowym i z roku na rok coraz bardziej się wkręcałam, żeby teraz skończyć tutaj, na dwóch cudownych forach z milionem postaci na karku. Przygodę z pisaniem zaczęłam już dawno, dawno temu, bo pierwsze opowiadania skrobałam w zeszytach już w młodszych klasach podstawówki, więc kiedy wystartowałam z całą tą internetową twórczością mogłam się pochwalić całkiem niezłymi umiejętnościami jak na takiego dzieciaka, ale i tak daleko mi było do takich ładnych, spójnych, długich postów, które tak miło się czyta. Każdy miał swoje początki, każdy musiał nabrać wprawy, a teraz wydaje mi się, że niewiele osób takiej świeżej krwi szansę, żeby się rozwinąć. Nie raz, nie dwa zdarzyło się przecież, że ktoś nowy w temacie został kompletnie olany, nie znalazł osoby chętnej z nim zagrać, bo posty za krótkie, a bo nie tak pisze, to się zniechęcił, logiczne. Ja sama, gdyby mnie przyjaźnie w to pbfowe nie wprowadzono, zapewne bym się w to nawet nie zaczęła zagłębiać i aktualnie prowadziłabym smutny żywot pozbawiony obijania się z postami. Jest wiele osób, które nadal służą pomocą i motywują takie nowe placki do rozwijania swoich umiejętności pisania, tworzenia postaci i ogarniania unikalnych, wspaniałych historii z innymi, ale nie każdemu uda się na takie właśnie towarzystwo trafić. Druga sprawa z brakiem nowych osób zainteresowanych forami jest taka, że słomiany zapał stał się chorobą dwudziestego pierwszego wieku i jak nie jest pięknie i cudownie już pierwszego dnia, to im się po prostu nie chce siedzieć i klepać w tę klawiaturę. Plus jak już ktoś wspomniał, teraz jest mnóstwo innych rozrywek, które uznaje się za o wiele ciekawsze od takiej formy spędzania wolnego czasu.
No i ostatnia kwestia - czy zdarzyło się Wam coś takiego, że to Wy wprowadzaliście świeżynkę na forum? A i owszem, nie raz, nie dwa! Dwie z nich nadal grają, jedna już drugi rok jak mnie pamięć nie myli i mają się świetnie. Do tego obie są w moim wieku, tak jeszcze odnośnie mojej dramatycznej, długaśnej wypowiedzi na temat gimnazjalistów
