itajcie w Paryżu - stolicy Francji, a według niektórych również całego świata. Miasta światła, miłości, artystów, kultury i sztuki. Znanego też jako Stolica Mody. Mogłabym jeszcze długo wymieniać określenia, jakie przypisują temu miejscu pisarze, poeci czy nawet zwykli mieszkańcy. Bez względu na to, co się dziś mówi i myśli o Paryżu, musicie wiedzieć, że pozostaje on jednym z najbardziej znanych oraz najchętniej odwiedzanych przez turystów miast w Europie. Jeśli zdecydujecie się przespacerować jego ulicami i alejami, nadarzy się wam wspaniała okazja do podziwiania budowli z okresu baroku i renesansu, a także słynnej wieży Eiffla i Katedry Notre-Dame. A gdy znudzicie cię tradycją i historią, będziecie mogli śmiało skierować kroki ku bardziej nowoczesnym, kosmopolitycznym dzielnicom z wieżowcami, centrami handlowymi i sklepami sprzedającymi ekskluzywne markowe produkty. Wieczór zaś spędzicie w jednej z licznych kafejek, popijając wino i słuchając utworów sławnej Edith Piaf.
Jednak niewielu mieszkańców lub przejezdnych zdaje sobie sprawę z tajemnic, które skrywa w sobie Paryż. Stolica od stuleci jest miejscem spowitym magią oraz zamieszkałym przez istoty znane z legend i starych opowieści. Głęboko w katakumbach napotkacie stworzenia żądne krwi, zaś późnym wieczorem na opuszczonej uliczce być może dostrzeżecie kątem oka przemykające cienie o dziwnie zwierzęcych kształtach. Czasami nawet w tłumie przechodniów mignie wam ktoś, kto wyda wam się po prostu dziwny. Niezbyt ludzki.
Cóż. Nie zawsze te niesamowite stworzenia są przyjaźnie nastawione do zwykłych ludzi. Co ja wygaduję? Zdarza się, że nawet nie są przyjaźnie nastawione do siebie nawzajem, a co tu dopiero mówić o nas, słabych śmiertelnikach. Na szczęście mamy po swojej stronie Nocnych Łowców. To półanioły, półludzie strzegący ludzkości przed demonami i innymi wrogimi bytami. Są naszymi obrońcami i wybawicielami na których zawsze możemy polegać. Strażnikami dbającymi o pokój i równowagę w Świecie Cieni. Prawda, że świetnie? Nie wszyscy bohaterowie noszą peleryny, ale z pewnością każdemu z nich przyda się parę run i serafickie ostrze.
Rozdział 1: Krew świętych, krew przeklętych
Paryż zamieszkuje tysiące mieszkańców pochłoniętych swoimi historiami, radościami i dramatami, a także zwykłymi sprawami. Nic dziwnego, że tego letniego wieczoru przechodnie nie zwrócili większej uwagi na młodą kobietę o długich blond włosach. Była po prostu jedną z setek twarzy, które mijano gdzieś w drodze do domu czy sklepu. Nikt nie zastanawiał się, kim była ani jaki dramat bądź radość właśnie przeżywała.
Tymczasem młoda kobieta pośpiesznie szła przed siebie, ocierając łzy chusteczką. Była pogrążona w żalu i smutku, a świat widziany przez łzy wydawał się zamglony. Prawdopodobnie nie wiedziała, dokąd właściwie idzie. Po prostu chciała jak najszybciej oddalić się od ludzi, którzy głęboko ją zranili. Jeden, drugi, a potem trzeci nieprzemyślany krok skierował ją do miejsca, w którym być może nie powinna być.
- Nienawidzę was - wyszeptała.
Nienawidzę… Nienawidzę... Nie... na... widzę… widzę… widzę… was...
Hulający po opustoszałym zaułku wiatr pochwycił jej słowa. Cisnął nimi w ścianę budynku, a następnie powrócił do niej, łagodnie owijając się dookoła niczym żywe, przyjazne stworzonko. Młoda kobieta zadrżała. Słońce powoli chowało się za horyzontem, rzucając ostatnie blaski na miasto. Chociaż nie zapadła jeszcze noc, zaułek, do którego weszła, wydawał jej się dziwnie ciemny. Jakby mrok specjalnie się w nim skrył, po to by zaczekać na odpowiedni moment i wyskoczyć prosto na ulice. Odruchowo obejrzała się w stronę wyjścia z ciemnego zakamarka. Przez parę sekund spoglądała w tamtą stronę, ogarnięta nagłą tęsknotą za ludźmi, światłem, ruchem i gwarem. Popełniła błąd. Dała się ponieść emocjom i pośpiesznie opuściła dom, a teraz... Od bezpiecznej oazy, jaką wydawała się jej w tej chwili ulica, dzieliła ją niewielka odległość, nie potrafiła się przemóc i uciec od kłębiącej się przed nią ciemności. Jej ciało stało się ciężkie i niechętne do działania. Stała w miejscu, bojąc się coraz bardziej i nie wiedząc, czego właściwie się boi. Rozległ się szelest. To wiatr przetaczający po ziemi papierowe śmieci. Z pewnością były to śmieci, które wypadły z przepełnionego kubła. Ten dźwięk nie mógł brzmieć jak ocieranie się pazurów o cement. Młoda kobieta spróbowała się uśmiechnąć i dodać sobie tym samym odwagi. Poniosła ją wyobraźnia. Pazury, a to dobre! Skinęła z przekonaniem głową. W tym zaułku nie czaiło się nic złowrogiego. Nic tu nie było. Nic. Czas wracać do domu i stawić czoła problemowi. Tak. Paraliżujący lęk wypuścił ją ze swoich objęć. Zrobiła krok do tyłu. Ciemność nie chciała dłużej czekać. Ruszyła ku swojej ofierze, otwierając szeroko żarłoczną paszczę.
-----------
Claude Saint-Yves, Szef Instytutu Paryskiego, milcząco przeglądał dokumenty. Niedbale odrzucał kolejne kartki na biurko, jakby ich treść w ogóle go nie interesowała.
- Ofiarą jest mademoiselle Zoé Dubois, studentka pierwszego roku medycyny na Sorbonie - poinformował Jacques Belmont. Szelest kartki, która lądowała na blacie biurka, był jego jedyną odpowiedzią.
- Mademoiselle Dubois została znaleziona w piątek rano w zaułku Rue de Rennes przez przypadkowych przechodniów.
Nastąpiła cisza. Krótka pauza. Potem kolejna kartka trafiła na biurko.
- Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną zgonu był masywny krwotok i wstrząs krwiotoczny. Poza tym stwierdzono, że sprawca po uśmierceniu ofiary, wyrwał serce z jej klatki piersiowej.
Cisza trwała. Tym razem nawet nie zaszeleściła kartka.
-Przy ciele znaleziono dziwną czarną substancję nieznanego pochodzenia. Wiele wskazuje, że…
- Wiem, Belmont. Umiem czytać - Szef Instytutu oderwał wzrok od papierów i wbił stalowe spojrzenie w siedzącego przed nim Nocnego Łowcę.
Jacques podrapał się po głowie i wzruszył ramionami.
- W każdym razie... niezła jatka.
Saint-Yves trzymał w palcach ostatnią stronę kopii policyjnego raportu. Przedstawiało zdjęcie z bliskiego ujęcia głowy kobiety. Młodej, ładnej i martwej kobiety.
- Venio. Quaero. Devoro - odczytał słowa, które zostały wypalone na czole Zoé Dubois. Nie namalowane, nie wyryte, tylko właśnie wypalone.
- Nadchodzę. Szukam. Pożeram - mruknął jego rozmówca.
Obaj zamyślili się. To nie był pierwszy przypadek tak brutalnej zbrodni w ostatnim czasie. Wszystko zaczęło się tydzień temu. Wówczas w różnych częściach Paryża znaleziono zwłoki mężczyzny i kobiety. Zamordowanych w identyczny sposób i oznaczonych identycznymi słowami. Z tą różnicą, że jedna ofiara została pozbawiona nerek, a druga straciła oczy.
Kolejne morderstwo w stolicy Francji. Kto stoi za kolejnym makabrycznym zabójstwem? Dzieło seryjnego mordercy, czy chorego psychopaty? Następna ofiara Krwawego Pożeracza?
Gazety prześcigały się w wymyślaniu chwytliwych nagłówków, a Internet huczał od plotek i spekulacji. Zastanawiano się kim jest nieznany morderca, którego prasa zdążyła już ochrzcić mianem “Krwawego Pożeracza” oraz jakie to prymitywne instynkty popychają go do tak okrutnych zbrodni. Jak można było się domyśleć, mieszkańcy oczekiwali, że sprawca lub sprawcy zostaną szybko ujęci i spotka ich zasłużona kara. Gdyby to tylko było takie proste... Kilka szczegółów tych zbrodni wskazywało na działania demona. Agresywnego i podstępnego demona, którego należało jak najszybciej wytropić.
- Tak sobie myślę, że to wcale nie musi być demon - stwierdził w końcu lekko naburmuszony Jacques. Widać było, że pomysł, że po Paryżu biega nieuchwytny demon, był ujmą dla jego dumy i honoru Nocnego Łowcy. Nefilim jakby nie patrzeć uchodzili za bardzo skutecznych pogromców wszelkiego piekielnego pomiotu. Żaden demon nie mógł czuć się przy nich bezkarny! Potwarz była tym większa, że zbliżała się kolejna okrągła rocznica założenia Instytutu Paryskiego. Z tej okazji planowano urządzić wielką uroczystość. Dlatego swobodnie działający demon był jak obelga dla Instytutu i samych Nocnych Łowców.
- Nie możemy wykluczyć żadnej możliwości - odparł Saint-Yves. Podniósł się zza biurka i podszedł do okna. Przez chwilę obserwował toczące się za nim życie. Nocni Łowcy byli odpowiedzialni za bezpieczeństwo Przyziemnych. Stali na straży ładu i pokoju w Świecie Cieni. To była wielka odpowiedzialność. I wielki ciężar.
- Zastanawia mnie, czy demon sam przedostał się do ziemskiego wymiaru, czy ktoś mu w tym pomógł - odwrócił się w stronę Belmonta i kontynuował z namysłem
- Swego czasu doszły mnie słuchy, że spora grupa Czarowników zaangażowała się w jakiś poważny projekt badawczy. Podobno jeden z największych w tym stuleciu. Wysoki Czarownik nabrał wody w usta i omija temat, jak tylko może. Nie chcę ich o nic podejrzewać, ale może warto byłoby dyskretnie przyjrzeć się temu bliżej i sprawdzić, czy nie znajdzie się jedna czy dwie poszlaki.
- Nie zaszkodzi - przytaknął drugi mężczyzna
- Uruchomię swoje kontakty i spróbuję dowiedzieć się czegoś więcej. Muszę to jednak powiedzieć, szefie. Cała ta sprawa śmierdzi mi od samego początku i to niekoniecznie demonem. Może to sprawka rozwścieczonego wilkołaka? Rozszarpał tych biednych Przyziemnych, a cwane wilki próbują zatuszować własną niekompetencję i upozorować atak demona! - ostatnie zdanie niemal z siebie wypluł.
Szef Instytutu skrzywił się. Jacques Belmont był znany ze swojego "nieznacznego uprzedzenia" do wilkołaków. Zwykle nad sobą panował, ale zdarzało się, że od czasu do czasu ponosiło go, a wtedy był gotów podejrzewać watahy wilkołaków o najgorsze zamiary. Jeśli nawet miał rację, to takie działania byłoby jawnym łamaniem zasad podpisanych traktatów i praw obowiązujących w Świecie Cieni.
- Tak jak mówiłem, nie możemy wykluczyć żadnej możliwości - powiedział, chociaż w duchu uważał teorię Belmonta za dość wątpliwą
- Na razie działamy tak, jakby chodziło o demona. Musimy przygotować odpowiednie grupy łowców i przypisać im zadania. Chyba nie muszę ci mówić, Belmont, że dłuższa zwłoka nam nie służy. Trzeba znaleźć winowajcę jak najszybciej. Aby go wytropić, potrzebujemy więcej informacji. Możemy je zdobyć również od wampira albo kogoś z ludu Faerie. Musimy też szukać kolejnych wskazówek. Przed nami dużo pracy - Saint-Yves potarł czoło ze znużeniem. Sam fakt, że muszą prowadzić skomplikowane śledztwo, jednocześnie przygotowując się do rocznicowych obchodów, sprawiał, że bolała go głowa.
- A co z Nimi? - nagle wtrącił Jacques.
Claude Saint-Yves zastygł w pół ruchu i powoli opuścił rękę.
- Tak... Tak. Przypuszczam, że drobna pomoc naszych błogosławionych przyjaciół mogłaby nam się przydać - powiedział cicho.
Spojrzał na stos dokumentów na biurku, a potem na Nocnego Łowcę. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy.
- Wiesz, co masz robić, Jacques.
- Tak jest! - Jacques poderwał się z krzesła i żartobliwie zasalutował swojemu przełożonemu. Wyszczerzył zęby w uśmiechu. Widać było, że poprawił mu się humor. Był jak pies myśliwski, który wreszcie znalazł nowy trop. Krótko pożegnał się z Saint-Yvesem i opuścił gabinet. Koniec spekulacji i gadania! Czas na działanie. Dorwą tego sadystę, choćby ukrywał się w najciemniejszej części katakumb. Nieważne, czy był demonem, wilkołakiem czy czymś jeszcze gorszym. Chwilowo podekscytowanie przyćmiła nieprzyjemna myśl, że sprawcą zbrodni nie był żaden Podziemny, lecz... zwykły człowiek. Nie od dziś było wiadomo, że Przyziemni potrafili być równie okrutni jak demony. Jacques Belmont odepchnął ten pomysł od siebie. Był Nocnym Łowcą, a zadaniem Nocnych Łowców było szukanie winnych wśród istot, o których istnieniu Przyziemni nawet nie wiedzieli. Tak było, jest i będzie. Zawsze.
- Fabuła Aurum Regis rozgrywa się w Paryżu XXI wieku, a przedstawiony w niej świat luźno opiera się na twórczości Cassandry Clare i innych dzieł popkultury, które opowiadają o nadnaturalnych istotach, takich jak wampiry, wilkołaki, itd.
- Planujemy regularnie wprowadzać nowe rozdziały do fabuły, wraz z którymi pojawią się nowe główne i poboczne wątki, eventy i zadania. Pierwszy rozdział nosi tytuł "Krew świętych, krew przeklętych" i skupia się na serii brutalnych morderstw w Paryżu, które niepokoją Nocnych Łowców i przyciągają uwagę Świata Cieni. Jednak nie jest to jedyny ważny wątek fabuły. Oprócz tego, gracze będą mogli uczestniczyć na przykład w rocznicowych obchodach powołania Instytutu Paryskiego oraz wziąć udział w eventach, które pozwolą im odkryć, nad czym tak pilnie pracują Czarownicy.
- Na forum pojawi się siedem grywalnych ras: Nocni Łowcy, Wampiry, Wilkołaki, Czarownicy, Faerie, Przyziemni i Błogosławieni. Gracze będą mieli również do dyspozycji rody lub frakcje związane z poszczególnymi rasami.
- Pojawi się u nas mechanika i kostki. Jednak postaramy się nie komplikować życia graczom i stworzyć jak najprostszą i przyjemną mechanikę.
- Forum zostanie oficjalnie utworzone na Jcinku. Szata forum, jest cały czas dopracowywana z każdym detalem.
- W skład administracji aktualnie wchodzą: Esuna, Kaiy, Gocha, Pandzika i Paimon.
Chcielibyśmy się z wami przywitać i dać znać, że żyjemy, a forum nadal powstaje. W wolnym tempie, ale powstaje. Nadal szukamy osób chętnych do współtworzenia naszego małego dzieła. Chętnie przyjmiemy każdą pomoc przy opisach, grafice czy mechanice. Wszelkie sugestie i pomysły również są mile widziane. Możecie spodziewać się też kolejnych zapowiedzi i informacji o czynionych postępach w pracach nad forum. W najbliższej zapowiedzi postaramy się opowiedzieć co nieco o jednej z ras, która pojawi się u nas na forum..