Pamiętajcie, kiedy wspominałam o Rycerzach Zodiaku ich pomyśle oraz tworach, które mnie do tego zainspirowały? Na pewno pamiętacie! Jeśli nie, możecie go znaleźć w temacie z zapowiedziami dotyczącym Crystal Empire (temat jest już w archiwum) oraz na naszym fanpage na Facebooku.
Zatem, pora na omówienie kolejnej rzeczy, która pojawiła się na Crystalu! Mowa oczywiście o Przywoływaczach i ich możliwości wezwania bestii walczących pod ich komendą!
Wszystko zaczęło się od pasji do serii gier Final Fantasy. To był ten rodzaj rozgrywek, który skradł moje serce. Zwłaszcza seria spod wielkiej X i X-2. I to właśnie w serii FF pierwszy raz spotkałam się z rolą Przywoływacza z ang. Summoner. To było zabawne, jak człowiek postawił sobie za cel używanie przywołanej istoty praktycznie w każdej walce. Jednak, z każdą nową wydaną częścią zmieniał się sposób pozyskiwania i przywołania takiego stworzenia zwanego Aeonem. I tak, kiedy dotarłam do serii wcześniej wspomnianej czyli Final Fantasy X zrozumiałam, czemu spore grono osób z fandomu FF uwielbia tą część. Zamysł, animacje oraz sposoby przywoływania Aeona były wręcz epickie (przynajmniej dla mnie).
Jak to wygląda z Aeonami w FF X? Otóż, Aeony w X to osoby, które zdecydowały się oddać swoje życie, w tym duszę i ciało dla summonera, którego mieli ochraniać podczas ich pielgrzymki przygotowujacej do walki z Sinem/ Yu Yevon (czyli główną złą istotą, która zssyłała niebezpieczeństwo dla Spiry). Chcąc pozyskać możliwość wezwania Aeona, summoner musiał udać się do specjalnej komnaty w świątyni poświęconej danemu stworzeniu, a potem nawiązać z duszą Aeona pakt, pozwalający na przywołanie go podczas walki (jedynym wyjątkiem był Yojimbo, za którego usługi trzeba było zapłacić, nawet po jego przywołaniu). Tutaj dodam, że dwa Aeony, które zagościł w moim sercu na dobre to lodowa dama Shiva oraz właśnie wspomniany wcześniej Yojimbo samuraj. Animacje, które towarzyszą przywołaniu są przecudowne.
Kolejną grą, w jakiej spotkałam się z możliwością przywołwania istot była gra Golden Sun. Tutaj jednak nie mamy Aeonów, a małe duszki żywiołów nazywane djinami. Jednak nie mamy możliwości od razu przywołania potężnych istot. Chcąc tego dokonać musimy zdobyć określoną ilość djinów danego elementu żywiołu nazywane od nazw planet: Mercury, Wenus, Mars, Jupiter. Co ciekawe, mamy możliwość wezwania Bogów do pomocy np. Thora czy chociażby Neptuna. Oczywiście i tutaj z tworzeniem nowych części zmieniane zostały zarówno animacje wezwania, jak i wygląd niektórych co potężniejszych istot. Muszę przyznać, że pomysł z djinami i ich kolekcjonowaniem jest urokliwy. Tym bardziej, że można dzięki temu skupić się na zadaniach pobocznych w grze dzięki temu ta szybko się nie nudzi, bo przecież musimy złapać je wszystkie!
Summoner, przywołwacz występuje również w systemie gry RPG znanej wszystkim pod nazwą Dungeons & Dragons. Tutaj przywoływacz jest klasą, którą możemy grać. I podobnie jak w poprzednich tytułach tak i tutaj mamy możliwość wezwania istoty, która będzie walczyć u naszym boku. Istoty te nazywane są Eidolonami, z którym możemy rozmawiać i rozwijać naszą więź oraz jego moc. Z każdym poziomem summonera zyskuje się różnego rodzaju zdolności, które pozwalają na przykład wyczuwać dzielić się słuchem, wzrokiem czy zapachem z naszą przywołana bestią. D&D daje nam mnóstwo możliwości pod tym względem i sprawia, że rozgrywka przywoływaczem wcale nie jest taka nudna, ale też nie jest łatwa!
Nie zapomnijmy także o League of Legend, w którym przez pewien okres Gracze wcielali się w summonerów i przywoływali bohaterów do walki na arenie. W tym jednak przypadku sprawa miała się zupełnie inaczej, gdyż Gracz przejmował całkowicie kontrolę nad bohaterem.
Przedostatnią grą, w jakiej miałam styczność z summonerami i bestiami to gra Summon Night (jest to seria kilku gier utrzymana w podobnym klimacie). W Summon Night mamy istoty nazywane Guardian Beasts czyli Strażnicza Bestia. Przydzielany jest nam jeden z czterech po odpowiedzeniu na kilka pytań. Wezwana bestia wspiera nas w walce, a także przy wytwarzaniu uzbrojenia i pokazaniu światu, że jesteśmy w stanie iść śladami zmarłego przed laty ojca i pozostania Craflordem, tak jak on był kiedyś. W tej serii gier również nawiązujemy pakt z wybraną istotą na określony czas. Po wykonaniu wszystkich zadań i zostaniu Craflordem kontrakt wygasa, ale koniec końców zostaje z nami z powodów zależnych od wybranej bestii. Nasz partner, co ciekawe posiada swoją krainę z jakiej pochodzi, historię, życie prywatne, a nawet rywali i przyjaciół. Oczywiście i w Summon Night możemy wezwać bestię do pomocy podczas walki z potworami czy bossami.
Ostatnią rzeczą, w której spotkałam się z summonerami to gra z 2000 roku o nazwie Summoner, w której główny bohater jako jedyny posiada zdolność wezwania postaci z innego wymiaru, która walczy u naszego boku. Również i tutaj im nasza postać ma wyższy poziom, tym silniejszy jest nasz wezwany partner.
Pracując nad Crystal Empire i Aeonami, długo zastanawiałam się, którymi elementami mogę się inspirować. Jakby nie patrzeć, przywoływacz nie jest czymś innowacyjnym. Motyw tej przejawiał się w wielu miejscach, zapewne poza wyżej przeze mnie wspomnianymi grami są inne, w których spotkamy przywoływacza. Nazwa, która pojawiła się w final Fantasy, bardzo mi się spodobała, ale nie byłam pewna, czy mogłam ją w ogóle zapożyczyć. Zatem zaczęłam robić rozeznanie, jak sprawa ma się z nazewnictwem bestii i skąd, przede wszystkim się wzięła. Odpowiedzią na moje pytanie było szukanie takich informacji w historii Starożytnej Grecji, dokładniej w języku z tamtego okresu. Chodzi mi dokładnie o koine, czyli określenie powszechnej formy języka greckiego zastępująca starogrecki, gdzie przez bardzo długi okres była używana: 300 p.n.e do 300 n.e. Można tutaj dorzucić ciekawostkę, że to w tym języku powstały takie dzieła jak: Nowy Testament czy Septuaginta. Słowo aeon, wymawiane eon oryginalnie oznacza życie, siłę witalną albo po prostu byt/żywot, generację a także przez pewien okres/czas. Chociaż często tłumaczony jest jako lata, wieczność, bezczasowy a czasami na wieki. Nazwa ta jest łacińska transliteracką koinskiego greckiego ho aion pisanego ὁ αἰών, a wziętą z archaicznego słowa aiwon pisanego αἰϝών. Homer używał tego słowa nawiązując do życia lub długości życia. Nazwa ta może zostać również użyta do określenia czterech okresów z historii Ziemi: Hadeik, Archaik, Proterozoik oraz Franerozoik. Zaskoczyło mnie to, że pod tym słowem może się kryć, aż tyle ciekawych rzeczy.
Uznałam zatem, że pozostanę przy nazewnictwie aeon z wyjaśnieniem skąd zostało ono zaczerpnięte. Dlatego na Crystal Empire aeony to astralne, nieskończone byty nie posiadające ciał (do momentu nawiązania paktu z Przywoływaczem). I w tym momencie zainspirowałam się jeszcze bardziej Final Fantasy X. Zawsze chciałam mieć swojego aeona, którego mogłabym wezwać do walki, ale chciałam, aby miał on swój sposób na pojawienie się na tym świecie. Dlatego, podobnie jak w FF X, Przywoływacz po nawiązaniu paktu, każdy jest inny w zależności od charakteru takiej istoty, posiada sekwencję, która go przyzywa. Składa się ona na różnego rodzaju gesty, ruchy ciała czy poruszania różdżką będącą symbolem Przywoływacza. Jednak do wezwania potrzebna jest miniaturowa wersja amuletu zezwalającego na podjecie paktu z Aeonem.
Chcąc bardziej urozmaicić rozgrywkę, bo przecież taka bestia ma swoje uczucia, humory i potrafi myśleć, zaczęłam inspirować się D&D, a dokładniej rozwijaniem więzi miedzy magiem a partnerem wezwanego z Pałacu Apokalipsy. Stąd pojawiła się statystyka Kontrola Aeona, która sprawia, że im ma się jej więcej tym mag ma więcej kontroli nad nim. Jednak, dorzuciłam jeszcze do tej puli to, że Gracz może swoim zachowaniem zaskarbić sobie albo szacunek i wdzięczność Aeona albo wręcz przeciwnie. Chciałam, aby widać było relacje między magiem a partnerem, by nie było to tylko coś co można nazwać statycznością dla maga. Dzięki temu, nawet jeśli Gracz dla przykładu pokłóci się z Aeonem o błahostkę to ten, z racji szacunku do swojego partnera bez wahania zjawi się na wezwanie, a może nawet i sam z własnej woli stanie na polu walki, aby wesprzeć maga.
Patrząc na wcześniejsza źródła inspiracji, zaczęłam zastanawiać się jakie dać ograniczenia. Nie było to takie łatwe, gdyż zawsze przejawiał się motyw im silniejszy przywoływacz tym potężniejszy stawał się jego Aeon. Zatem, po wielu namysłach zdecydowałam, że Aeona nie będzie można nauczyć innych zaklęć niż, te które on/ona sam zna, ale w zamian za to, jego siła będzie wzrastać wraz z poziomem pokładów magicznych tj. magii w ciele maga. Jak wiadomo, magia jest źródłem mocy zaklęć, więc i w tym przypadku powinno tak być. Również pojawiało się kolejne ograniczenie- wezwanie tylko jednej istoty na raz. I w tym przypadku musiałam przemyśleć decyzję. Zatem wybrałam możliwość wezwania tylko jednego Aeona, który ma taką samą nić magiczną jak ten, który go wezwał lub która go wezwała. Pakt taki zostaje zawarty na zawsze, ale można go przerwać, jeśli inny mag będzie wiedział jak to zrobić lub w przypadku śmierci Aeona tudzież maga (przeważnie jednak to drugie, gdyż Aeony są w długowieczne, gdyż tylko Apokalipsa jest w stanie je zabić, stąd u istot śmiertelnych uchodzą za nieśmiertelne byty).
Oczywiście, Gracz nie ma pełnej możliwości kontroli nad Aeonem. Nawet jeśli ten będzie mu cały czas towarzyszyć, bo niektóre z nich mogą przebywać prawie cały czas w towarzystwie swojego przywoływacza, to Mistrz Gry, bazując na relacji mag-aeon oraz statystyce będzie decydować czy Aeon wykona rozkaz czy też nie.
Finalny wygląd Aeonów i tego, jak działa magia przywołania możecie zobaczyć na forum. Jeszcze nie było okazji do przetestowania jej podczas rozgrywki, ale mam nadzieję, że ten czas szybko nadejdzie. Sama jestem ciekawa, jak to wyjdzie w "praniu"!
Na zakończenie, pomysł z przywoływaczami wcale taki nowatorski i innowacyjny nie jest. Pojawia się on zarówno w grach Final Fantasy, Golden Sun czy Summon Night, ale także w D&D. Każde z tych źródeł czerpało inspirację z czegoś co już jest znane. I to, według mnie jest najpiękniejsze w tym wszystkim! Bycie inspirowanym do tworzenia sprawia, że powstaje wiele odłamów jednego elementu, który w cechuje się zarówno elementami wspólnymi jak również nowatorskimi.