Na forum mamy aktywne dwa eventy:
Wizyta Elfiej Królewskiej Pary, który został podzielony na kilka etapów, tak zwanych rozdziałów.
Aktualnie trwający jest
Rozdział 1: Przygotowania
W Gospodzie Feniks, jak nigdy przedtem właściciele nie narzekali na gości.
Zacierali ręce, na każdego, kto tylko przekraczał próg przybytku. Zwłaszcza, na widok przyjezdnych, którzy rezerwowali pokoje na kilkanaście dni z całym zestawem posiłków.
Chcąc zwiększyć atrakcyjność lokalu, został on przyozdobiony różnymi kolorowymi ozdobami, na których widniały roślinne motywy. Do tego, świecące wieczorami lampiony, nadające nietuzinkowy klimat.
W środku zaś, na każdym ze stołów pojawił się biały obrus oraz wazonik ze świeżo zerwanymi kwiatkami. Na krzesłach czy ławach skóry zwierząt, aby każdy gość czuł się jak u siebie w domu.
Parapty przyozdobiono figurkami elfów w różnych pozach. Dla niektórych, była to lekka przesada, ale z gustami wszak się nie dyskutuje. Poza tym, reklama dźwignią handlu, tak przynajmniej tłumaczyli się właściciel przybytku.
Ze ścian zniknęły niektóre obrazy, te najmniej podobające się klienteli i zastąpiono je malowidłami przedstawiającymi historię Larnwick.
Na specjalnie przygotowanej scenie grała trupa muzyczna, przy której wielu gości podnosiło się z siedzisk, aby poddać się rytmom wygrywanej melodii.
Dzisiejszego dnia, Feniks był nieco spokojniejszy. Nie tylko z powodu pogody, ale i dlatego, że w mieście, za kilka godzin miał pojawić się posłaniec samych Hegemonów Kryształowego Królestwa Ziemi.
Nie oznaczało to jednak, że gospoda świeciła pustkami. Wręcz przeciwnie. Elfy, które zawitały to Larniwck spędzały czas rozmawiając i dyskutując na temat tego, co jeszcze jest powodem wizytacji królewskiej pary. Wszak, nie wierzyły, że tęsknota i sprawdzenie, jak sobie radzą stanowiło pretekst do odwiedzin. Zakładały, że coś musiało się wydarzyć, pytanie tylko cóż takiego?
O elfach siedzących w gospodzie mówiło się głośno. Jakby nie patrzeć, nie była to mała grupa szpiczastouchych. Dlatego, co ciekawsi mieszkańcy, niby to na darmowy posiłek wybierali się do Feniksa. Oczywiście, bardziej chcieli dowiedzieć się, co elfiaki miały do powiedzenia, a nóż widelec dowiedzą się czegoś ciekawego.
Stąd, poza elfami można było spotkać, siedzących i udających, że robią cokolwiek mieszkańców Larnwick.
link do eventu:
http://crystalempire.forumpolish.com/t5 ... skiej-pary
Legenda Aquis Azuris, który jest jedną długą historią z różnymi założeniami zakończenia, w zależności od decyzji Graczy.
Łomot żagli raczonych mroźnym, arktycznym powietrzem przyciągał uwagę Mew Polarnych. Nieliczne ze zwierząt, którym dane było powrócić na Ziemię po Apokalipsie.
Stworzenia te, praktycznie, w ogóle nie zmieniły swojego wyglądu od tamtego, tamtego, pamiętnego czasu. Nadal, ich upierzenie pozostało białe z odcieniem szarego. Żółte dziobki, z czerwoną plamką, co jakiś czas otwierały się, aby wydać radosne piski. Oczy, koloru węgla, uważnie lustrowały trzy żaglową fregatę płynąc tuż pod nimi.
Co jakiś czas, zaciekawione, uskrzydlone istoty opadały powoli w dół, aby przyglądać się łopoczącym żaglom oraz załodze, przebywającej na pokładzie.
Morskie fale uderzały o drewnianą konstrukcję, wzmocnioną stopem stali dzięki magii.
Statek, unosił się i opadał nieznacznie wraz z ruchami morskich fal, po których sunął płynnie, niczym tafli lodu.
Dar Pomorza, takie miano widniało na fregacie.
Napis wykonany złotą farbą, co jakiś czas mienił się od padających nań promieni słonecznych. Imię statku znajdowało się blisko okolic dzioba. To, ozdobione zostało rzeźbą urokliwej syreny, której ogon ciągnął się, aż po sam dół. Od czasu do czasu podmywany przez morskie fale. Ręce, miała uniesione, co dawało wrażenie podtrzymywania bukszprytu. Uśmiechnięta twarz kobiety, dodawała rzeźbie uroku i na wielu twarzach kąciki ust unosiły się ku górze.
-Może powinieneś odpocząć? – basowy, przyjazny głos zmusił młodego maga powietrza do zaprzestania wykonywanej przezeń czynności.
-Odpocznę, jak dopłyniemy na miejsce, kapitanie Olechnowicz ! – niebieskooki chłopak wyszczerzył się, pokazując rząd białych zębów.
-Jeśli jesteś tego pewien Alan, to nie będę cię zmuszać. – mężczyzna skinął tylko głową, po czym powrócił do przyglądania się poczynaniom młodzieńca.
Chłopak miał nie więcej niż dwadzieścia pięć lat. Ubrany był, podobnie jak jego rozmówca w bardzo ciepłe ubrania. Nos oraz policzki zdobił czerwony kolor, od mroźnego powietrza, jakie je muskało.
Niebieskie oczy, uważnie lustrowały łopoczące żagle. Kosmyki blond włosów, wystawały spod czapki z futerkiem.
Poruszał rękami, to w górę to w dół, tworząc w powietrzu literę V. Dzięki temu, wytwarzany przez gestykulację podmuch powietrza uderzał w żagle z odpowiednią siłą.
Kapitan zaś, miał niespełna trzydzieści pięć lat.
Jego szare oczy, odbijały rozmówcę skupionego na wytwarzaniu powietrzu pozwalającym, na ruch fregaty.
-Kapitanie, czy pański przodek, pochodzący sprzed czasów Apokalipsy, pływał statkiem o takiej samej nazwie, jak nasz? – Alan zerknął ukradkiem na rozmówcę.
-Tak chłopcze. Był ostatnim kapitanem starego Daru Pomorza.- wyjaśnił kapitan. –
Cieszę się, że moja rodzina otrzymała ten dar pamiętania tego człowieka. I mimo, że nigdy nie odwiedzę jego grobu, nie zobaczę fotografii czy obrazów z jego wizerunkiem, to jestem uradowany. Dzięki temu, mogłem stworzyć nowy Dar Pomorza i udać się na morskie tonie. Tak, jak kiedyś on. – w oczach mężczyzny zalśniła jakaś iskra, której nie dało się przeoczyć.
-Kapitanie Olechnowicz! – do uszu mężczyzny doszedł, zakłopotany, niski głos.
- Tak? – jak tylko, kapitan odwrócił się, dostrzegł biegnącego w swoją stronę marynarza.
- Coś znajduje się przed nami, na dwunastej. Jakiś niezidentyfikowany obiekt. Porusza się bardzo szybko. – zakomunikował marynarz pełen obaw w głosie.
Nim, ktokolwiek z załogi mógł zareagować, coś z ogromną prędkością przepłynęło z lewej strony statku.
Fregata poruszyła się, a wszyscy obecni na niej, musieli pochwycić się tego, co było najbliżej w zasięgu ręki.
Mewy, które wyczuły zagrożenie, od razu oddaliły się w bezpieczne miejsce.
-Co się dzieje, kapitanie?! – dało się słyszeć przestraszony krzyk załogi, zaraz po tym, jak coś, znowu przepłynęło obok statku i wprawiło go w silniejsze kołysanie.
Olechnowicz, sam nie był do końca pewien, co się właściwie działo. Nigdy przedtem, w tych rejonach, nic ich nie zaatakowało. Wielokrotnie obierali tą morską trasę i nie rozumiał, co się takiego mogło zmienić.
Niemałe zdziwienie pojawiło się na twarzy mężczyzny oraz jego załogi, kiedy fregatę przeskoczył Węgożak Olbrzymi.
Stworzenie nie należało do wiekowych, gdyż jego ciało było dość krótkie. Na oko, można było śmiało oszacować, że mierzyło niecałe pięćdziesiąt metrów, może nawet mniej. Jednak, nadal stanowiło zagrożenie dla fregaty oraz załogi.
Nikt nie wiedział, jak reagować, gdyż żadne z nich nie miało nigdy styczności z taką istotą, a statek nie był przystosowany do takich sytuacji. Dar Pomorza był fregatą służącą do ekspedycji, więc nie było możliwość o posiadaniu jakiegokolwiek działa.
Stworzenie, ponownie przeskoczyło statek, po czym zaczęło zataczać koła. Fale poruszały fregatą coraz mocniej, aż woda zaczynała wlewać się na pokład.
Niespodziewanie, wszystko ucichło.
Nastała niepokojąca atmosfera, a po stworzeniu, jakby nie było śladu.
Każdy członek załogi, znajdujący się na pokładzie wyglądał przez burtę wypatrując niebezpieczeństwa.
Kapitan wiedział, że nie jest w stanie zrobić absolutnie nic w takiej sytuacji. Nawet magowie, którzy byli, na pokładzie nie podołali by tak ogromnemu stworzeniu. Poza tym, mogło to tylko bardziej rozjuszyć, jak zauważył Olechnowicz, już zdenerwowane stworzenie.
I kiedy wszyscy myśleli, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane, Węgożak Olbrzymi wyłonił się kilkanaście metrów przed statkiem i zaczął na niego szarżować z niewyobrażalną prędkością.
W oczach kapitana oraz załogi dało się dostrzec strach, a całe życie przeleciało w ich głowach niczym film.
Link do eventu:
http://crystalempire.forumpolish.com/t6 ... uis-azuris