there's something in the mist
Wiatr zawył nad zatoką, niosąc ze sobą zapach soli i deszczu. Mgła gęstniała z każdą minutą, oblepiając miasteczko niczym cichy, senny strażnik. W świetle latarni portowej można było dostrzec tylko mokre kamienie i rdzewiejące liny. Na końcu nabrzeża, tuż przy balustradzie, stała młoda kobieta z plecakiem i mężczyzna o szorstkich dłoniach, które pachniały morzem i torfem.
— Lepiej będzie, jeśli się pospieszysz — powiedział mężczyzna, nie odrywając wzroku od klifów. — Święty Oswyn już zapalił światło.
— Święty kto? — zapytała kobieta, zerkając niepewnie na majaczącą w oddali sylwetkę latarni.
— Oswyn — odpowiedział spokojnie. — Pierwszy latarnik Craighaven. Dawno temu, kiedy burze zdzierały dachy, a morze połykało statki jak pestki, wyszedł na klif z lampą. Zapalił ogień, zanim fala zabrała go na zawsze. Rano latarnia stała nietknięta, a światło wciąż płonęło. Od tamtej nocy zapala się samo, zawsze wtedy, gdy sztorm zbliża się do zatoki. — Odparł z tajemniczym uśmiechem, czającym się na jego ustach.
Kobieta przygryzła wargę. Nie wiedziała, czy się śmiać, czy słuchać dalej. Wiatr szarpał jej szalikiem, a zimne krople uderzały w twarz jak ostrze deszczu.
— Ktoś musi to zapalać — powiedziała półgłosem.
—Ktoś — lub coś — odparł mężczyzna z lekkim uśmiechem. — Gdy mgła spowija zatokę, w oknie latarni widać cień człowieka z lampą. Nikt wtedy nie boi się morza. Zapalamy tylko światełko w oknach, żeby mu podziękować. — Wyjaśnił, spoglądając na stojącą obok kobietę.
Przez chwilę trwali w ciszy, wsłuchani w szum fal i skrzypienie starych kutrów rybackich. Potem, z daleka, gdzieś od strony wrzosowisk, rozległ się głęboki, przeciągły ryk. Dźwięk był ciężki, niosący się po mokrej ziemi, jakby coś ogromnego oddychało wśród mgły.
Kobieta drgnęła.— Co to było?— Zapytała z nutą przerażenia, doskonale słyszalną w jej głosie.
— Strażnik — odpowiedział bez wahania. — Jeleń. Przebudził się raz, dawno temu, kiedy powódź groziła miasteczku. Przebiegł przez Craighaven, pędząc jak burza, i dopóki nie upewnił się, że każdy jest bezpieczny, nie zniknął. Od tamtej pory śpi na wrzosowiskach. Ale czasem daje znak, że czuwa. — Jego głos był spokojny, jakby opowiadał historię, którą zna każde dziecko w mieście. Kobieta próbowała to sobie jakoś racjonalizować we własnej głowie. Myślała, że może to raczej wiatr, może ryk morza, ale mgła gęstniała, a latarnia rozbłysła mocniej, jakby odpowiadając na niewypowiedziane pytanie.
— Legenda? — spytała z wymuszonym uśmiechem.
— Tutaj — powiedział mężczyzna cicho — nie wszystko, co wygląda jak legenda, nią jest.
Mgła zaczęła wirować, oplatając ich jak miękka kurtyna. Na szczycie klifu latarnia zapłonęła pełnym blaskiem. W jej oknie coś zamajaczyło — z daleka wydawało się, że to sylwetka człowieka z lampą. A z wrzosowisk nadszedł jeszcze jeden, głębszy ryk.
W tej jednej chwili Craighaven zdawało się oddychać razem z morzem. Miasteczko milczało, a jego legendy budziły się do życia.
To miasteczko nie próbuje nikogo uwodzić — robi to mimochodem. Rozmowy na klifie, skrzypienie mokrych pomostów, dźwięk owiec za płotem, krople deszczu stukające o kamień — tutejsza codzienność potrafi wciągnąć bardziej niż jakakolwiek legenda. A jednak one tu są. Niewypowiedziane, powtarzane mimochodem, nie do końca żartem, nie do końca na serio. Mówią, że mgła potrafi zatrzymać tych, którzy spojrzą w nią za długo. Że jeśli światło latarni zapala się samo, nie patrz za długo w okno. Że czasem coś oddycha na wrzosowiskach.
Sprawdź Craighaven i przekonaj się, czy mgła pochłonie Cię na zawsze.
— Lepiej będzie, jeśli się pospieszysz — powiedział mężczyzna, nie odrywając wzroku od klifów. — Święty Oswyn już zapalił światło.
— Święty kto? — zapytała kobieta, zerkając niepewnie na majaczącą w oddali sylwetkę latarni.
— Oswyn — odpowiedział spokojnie. — Pierwszy latarnik Craighaven. Dawno temu, kiedy burze zdzierały dachy, a morze połykało statki jak pestki, wyszedł na klif z lampą. Zapalił ogień, zanim fala zabrała go na zawsze. Rano latarnia stała nietknięta, a światło wciąż płonęło. Od tamtej nocy zapala się samo, zawsze wtedy, gdy sztorm zbliża się do zatoki. — Odparł z tajemniczym uśmiechem, czającym się na jego ustach.
Kobieta przygryzła wargę. Nie wiedziała, czy się śmiać, czy słuchać dalej. Wiatr szarpał jej szalikiem, a zimne krople uderzały w twarz jak ostrze deszczu.
— Ktoś musi to zapalać — powiedziała półgłosem.
—Ktoś — lub coś — odparł mężczyzna z lekkim uśmiechem. — Gdy mgła spowija zatokę, w oknie latarni widać cień człowieka z lampą. Nikt wtedy nie boi się morza. Zapalamy tylko światełko w oknach, żeby mu podziękować. — Wyjaśnił, spoglądając na stojącą obok kobietę.
Przez chwilę trwali w ciszy, wsłuchani w szum fal i skrzypienie starych kutrów rybackich. Potem, z daleka, gdzieś od strony wrzosowisk, rozległ się głęboki, przeciągły ryk. Dźwięk był ciężki, niosący się po mokrej ziemi, jakby coś ogromnego oddychało wśród mgły.
Kobieta drgnęła.— Co to było?— Zapytała z nutą przerażenia, doskonale słyszalną w jej głosie.
— Strażnik — odpowiedział bez wahania. — Jeleń. Przebudził się raz, dawno temu, kiedy powódź groziła miasteczku. Przebiegł przez Craighaven, pędząc jak burza, i dopóki nie upewnił się, że każdy jest bezpieczny, nie zniknął. Od tamtej pory śpi na wrzosowiskach. Ale czasem daje znak, że czuwa. — Jego głos był spokojny, jakby opowiadał historię, którą zna każde dziecko w mieście. Kobieta próbowała to sobie jakoś racjonalizować we własnej głowie. Myślała, że może to raczej wiatr, może ryk morza, ale mgła gęstniała, a latarnia rozbłysła mocniej, jakby odpowiadając na niewypowiedziane pytanie.
— Legenda? — spytała z wymuszonym uśmiechem.
— Tutaj — powiedział mężczyzna cicho — nie wszystko, co wygląda jak legenda, nią jest.
Mgła zaczęła wirować, oplatając ich jak miękka kurtyna. Na szczycie klifu latarnia zapłonęła pełnym blaskiem. W jej oknie coś zamajaczyło — z daleka wydawało się, że to sylwetka człowieka z lampą. A z wrzosowisk nadszedł jeszcze jeden, głębszy ryk.
W tej jednej chwili Craighaven zdawało się oddychać razem z morzem. Miasteczko milczało, a jego legendy budziły się do życia.
Craighaven
Niewielkie miasteczko na wschodnim wybrzeżu Szkocji, wciśnięte między klify, wrzosowiska i zimne wody Morza Północnego. Pachnie solą, torfem i whisky, a poranki są tak mleczne, jakby mgła odcinała to miejsce od reszty świata. Życie płynie tu zgodnie z rytmem morza — przypływami, odpływami i niekończącym się szumem wiatru. Znajdziesz tu kutry rybackie, przytulne kawiarnie, domowe sconesy, galerie prowadzone przez zapaleńców i ludzi, którzy pamiętają historie sprzed trzech pokoleń.To miasteczko nie próbuje nikogo uwodzić — robi to mimochodem. Rozmowy na klifie, skrzypienie mokrych pomostów, dźwięk owiec za płotem, krople deszczu stukające o kamień — tutejsza codzienność potrafi wciągnąć bardziej niż jakakolwiek legenda. A jednak one tu są. Niewypowiedziane, powtarzane mimochodem, nie do końca żartem, nie do końca na serio. Mówią, że mgła potrafi zatrzymać tych, którzy spojrzą w nią za długo. Że jeśli światło latarni zapala się samo, nie patrz za długo w okno. Że czasem coś oddycha na wrzosowiskach.
Sprawdź Craighaven i przekonaj się, czy mgła pochłonie Cię na zawsze.
Kwestie techniczne:
ᚦ Jeśli chodzi o Mistrza Gry/ kwestie fabularne i czasoumilacze — przewidujemy cykliczne atrakcje, które z pewnością przyniosą dużo pomysłów na gry. Od razu zaznaczamy, że nie przewidujemy rodzin fabularnych;
ᚦ Chcemy, aby na forum panowała atmosfera zżytej społeczności i dołożymy wszelkich starań, by każdy mógł znaleźć u nas miejsce dla siebie;
ᚦ Forum powstaje na płatnym hostingu i udało nam się już załatwić wsparcie w kwestii technicznej;
ᚦ Na razie nasza zapowiedź nie zdradza zbyt wielu szczegółów technicznych, ale forum dopiero zaczyna się budować, a my cały czas dopracowujemy wszystkie kwestie techniczne i fabularne — szczegóły będziemy podawać w kolejnych postach;
ᚦ Obecnie w składzie są 3 osoby + technik, ale z wielką przyjemnością przyjmiemy do naszego grona jeszcze jedną lub dwie osoby do pomocy — chętnych zapraszamy na pw.
ᚦ Jeśli chodzi o Mistrza Gry/ kwestie fabularne i czasoumilacze — przewidujemy cykliczne atrakcje, które z pewnością przyniosą dużo pomysłów na gry. Od razu zaznaczamy, że nie przewidujemy rodzin fabularnych;
ᚦ Chcemy, aby na forum panowała atmosfera zżytej społeczności i dołożymy wszelkich starań, by każdy mógł znaleźć u nas miejsce dla siebie;
ᚦ Forum powstaje na płatnym hostingu i udało nam się już załatwić wsparcie w kwestii technicznej;
ᚦ Na razie nasza zapowiedź nie zdradza zbyt wielu szczegółów technicznych, ale forum dopiero zaczyna się budować, a my cały czas dopracowujemy wszystkie kwestie techniczne i fabularne — szczegóły będziemy podawać w kolejnych postach;
ᚦ Obecnie w składzie są 3 osoby + technik, ale z wielką przyjemnością przyjmiemy do naszego grona jeszcze jedną lub dwie osoby do pomocy — chętnych zapraszamy na pw.

and it knows your name