#15 mistrz pisania 2020

ODPOWIEDZ ]

WYBIERAM OPOWIADANIE

Czas głosowania minął 09 gru 2020, 12:09

NUMER JEDEN
0
Brak głosów
NUMER DWA
6
29%
NUMER TRZY
6
29%
NUMER CZTERY
9
43%
Liczba głosów: 21
Awatar użytkownika
Podziękował(a): 2 razy | Pomógł(a) : 17 razy

#54073 08 lis 2020, 14:57

MISTRZ PISANIA 2020
Aby nie zawiało nudą i abyście mieli pełne rączki roboty (tak jak my teraz poza waszymi oczami), przychodzimy do was z jeszcze jednym konkursem. Rok powoli się kończy, a przed nami pewnie niedługo podsumowanie tego co takiego działo się na Edenie w ostatnim czasie. Jednak zanim do tego dojdzie, zapraszamy wszystkich do wzięcia udziału w konkursie!

TEMAT - BOŻE NARODZENIE
Ile ludzi tyle pewnie interpretacji na temat tego święta. Także na forach istnieje wiele możliwości odnośnie Bożego Narodzenia, które przecież obchodzi za równo Harry Potter, mieszkańcy Mystic Falls, czy Warszawiacy!

Z CZYM TO SIĘ JE?
Prosimy Was o przygotowanie opowiadania o tematyce świątecznej mieszczącego się w limicie 200-600 słów mającego na celu forumowy event/tło fabularne.
W tekście powinno się znaleźć ogólne nakreślenie świata, wprowadzenie, które pozwoli postaciom na uczestniczenie w nim oraz rozwój wydarzeń, jaki mógłby zajść w czasie trwania eventu (ale polecamy zatrzymać się najdalej na punkcie kulminacyjnym). Pamiętajcie proszę, że dla nas najważniejsze jest zaprezentowanie w opowiadaniu swojej koncepcji/pomysłu.
Edeńczycy, po przeczytaniu opowiadania, powinni krzyczeć; "Tak, chcę wziąć w tym udział!", "Chcę to zrobić na swoim forum!"

TERMIN - 21:00, 1 grudnia 2020
To dość dużo czasu, dlatego kochani Edeńczycy liczę na waszą aktywność! Wykażcie się jak najlepszą kreatywnością i wyobraźnią.

ZASADY!
  1. Napisany przez Was tekst musi zawierać od 200 do 600 słów.
  2. Wszystkie prace zostaną opublikowane w tym temacie anonimowo i wtedy to właśnie Edeńczycy zdecydują poprzez udział w czterodniowej ankiecie kto powinien zostać zwycięzcą.
  3. W tekście zabrania się używania wulgaryzmów (jeśli są konieczne, prosimy o wstawienie gwiazdek) oraz jakichkolwiek treści obrażających inną osobę.
  4. Tekst proszę wysłać do @VAYNER na PW.
  5. W wysłanej przez was pracy nie może być wzmianki o tym kto jest jej autorem.
  6. Pamiętajcie proszę o tym, że w tym konkursie chodzi przede wszystkim o dobrą zabawę.
NAGRODA!
  1. Osoba, która wygra zostanie pierwszym członkiem powstającej powoli grupy na forum "laureaci" i będzie mogła cieszyć się przepięknym kolorkiem przez trzy miesiące od ogłoszenia wyników.
  2. Jeśli osoba, która wygra posiada na Edenie reklamę/zapowiedź swojego forum, będzie ono promowane w ogłoszeniu przez okrągły miesiąc od ogłoszenia wyników lub; Jeśli osoba, która napisała "scenariusz" pozwoli na wykorzystanie go na jakimś forum i zgodzi się na jego promowanie, także będzie to miało miejsce przez miesiąc.
  3. Zwycięzca otrzyma także odznakę "mistrz pisania 2020".

Awatar użytkownika
Podziękował(a): 2 razy | Pomógł(a) : 17 razy

#54376 30 lis 2020, 20:18

WYDŁUŻAMY CZAS KONKUSU DO 4 GRUDNIA, GODZINY 22:00!

Awatar użytkownika
Podziękował(a): 2 razy | Pomógł(a) : 17 razy

#54426 05 gru 2020, 12:08

REGULAMIN GŁOSOWANIA
1. Każdy użytkownik Edenu może oddać głos na jedno opowiadanie.
2. Czas na głosowanie trwa do 9 grudnia 2020 roku, godziny 12.00!


PIERWSZE OPOWIADANIE
Rozpoczął się piąty rok panowania Lucyfera na Ziemi. Wszystkie tereny zostały dawno podbite, a wiele miejsc usianych było trupami. Wszystkie? Nie! Maleńka "wioska" otoczona przez poświęcone mury, dzielnie stawiała opór złym demonom! Mieszkańcy tej "wioski" po wielu miesiącach walk z siłami zła, postanowili pozwolić sobie na choć odrobinę wytchnienia i beztroski i urządzili pierwsze od kilku lat święta Bożego Narodzenia. Nie mogli sobie pozwolić na huczne świętowanie, ale liczyło się to, że mieli siebie... I duże zapasy różnych trunków. A wspólne podzielenie się poświęconym chlebem w zastępstwie opłatka, mogło ich jeszcze bardziej do siebie zbliżyć. I stało się, po paru godzinach przygotowań, wszyscy zasiedli przy stołach. Przy jednym z nich siedzieła grupa bliskich przyjaciół: pół-jaszczurka Ny-Ny, pół-wilczyca Shiyu, demon Ukye, upadły anioł Kamael i demonica Miris. Wszyscy rozmawiali na różne tematy, śpiewali kolędy i opowiadali sobie żarty, które tylko oni rozumieli. W pewnym momencie podszedł do nich wódz Toru.
- Wybaczcie, że przerywam świętowanie, ale zwiadowcy donieśli mi, że zbliża się do nas oddział Lucyfera. Niestety widzę, że tylko wy i ta grupka...- wskazał kilkanaście stojących za nim osób -... Nie jesteście jeszcze na tyle pijani, by nie móc...- mówił mężczyzna, lecz przerwała mu Shiyu.
- Wódka, wódka, dobra wódka!- zaczęła śpiewać pół-wilczyca, unosząc przy tym w górę... Pustą butelkę.
- Rozumiem... W takim razie panna Shiyu zostaje, a wy...- westchnął Toru, gdy nagle Ukye walnął głową w stół.
- Błagam was! Pierwszy raz od pięciu lat zgodziłem się na święta i teraz okazuje się, że nie mogę nawet skompletować oddziału?!- krzyknął mężczyzna.
- Nie szalej Toru, damy radę! Ale na przyszłość, przy takim okazjach zawsze zostawia się część osób, by nie uczestniczyły w zabawie i były gotowe do walki. A teraz... Kompania, wymarsz!- odparł Kamael i by obudzić Ukya, walnął go z pieści w tył głowy. Demon od razu się ocknął.
- Aaaaa! Mordują!- wrzasnął demon, lecz szybko do niego dotarło, że to nie wróg go lał, tylko jego kumpel.
- Wstawaj młody, koniec zabawy!- rozkazał upadły i zebrana grupa wyszła z budynku.
- Wiem, że jesteście zamroczeni, ale musimy wszyscy być gotowi zginąć, gdy dostaniemy taki rozkaz. Przysięgliśmy to reszcie ocalałych! - przemówił do zebranych Kamael.
- Ej, a można zginąć bez rozkazu?- spytała Miris, kiwając się przy tym na boki.
- Nie! Tylko spróbuj robić za kamikaze, a zakopię cie, odkopię, sklonuję i zabiję te klony! To samo się tyczy pozostałych! Bez głupich numerów! A w ogóle teraz nie czas na pytania! Drużyno, ruszamy!- krzyknął upadły, sięgając po swój miecz. Pozostali natychmiast go posłuchali, dziwiąc się jednak, czemu Kam nie był ani trochę pijany, choć wypił tyle samo co oni.
- Świetnie, czyli nie tylko walczymy z silniejszymi od siebie, ale jeszcze wszyscy robimy to po pijaku...- zajęczał Ukye rozglądając się po zebranych, co skutkowało kolejnym karniakiem od upadłego.
- A ja bym jeszcze wzięła łyczka...- mruknęła Shiju, upuszczając na ziemię pustą butelkę. Jednak mimo dalszych komentarzy, ekipa w końcu ruszyła do boju. A z ich ust rozbrzmiała piosenka "Last Christmas". No co?! Nawet na samobójczej bitwie, pod wpływem procentów można czuć świąteczny nastrój!



DRUGIE OPOWIADANIE
Po wyborach istniały podziały, których nie potrafił obalić świąteczny klimat. Na placu głównym pobrzmiewały świąteczne piosenki, których harmoniczne rytmy rozprysły się pomiędzy głosami sprzeciwu. Władza przeciwko obywatelom, obywatele podzieleni na zwolenników i przeciwników. Każdy życzy sobie szczęścia, zdrowia i pogody ducha, lecz mało kto stara się o to dbać. Świat sprowadza się do konsumpcjonizmu i samolubności, choć pośród osób pogardzających prawdziwym duchem świąt, znajdowali się też oni.

Pojedyncza iskierka odbijających się z kominka płomieni trafiła wprost w szmaragdowe lśnienie klejnotu. Kolejny, drobny prezent trafiał w wysublimowanie dobrane komponenty opakowania, którego piedestał stanowiła wielka kokarda z wyhaftowanym imieniem. Magia świąt rozpoczyna się pośród jej uśmiechów, którymi teraz obdarzała dziatwę okolicznego sierocińca. Lada moment, chwilę po pierwszej gwiazdce, odśpiewa z nimi ostatnią kolędę zagraną szczupłymi palcami na postarzanym fortepianie, by powrócić w progi pachnącego jemiołą domostwa.

Tomiszcze książek, pachnących jeszcze świeżym drukiem, zajmowały spory fragment podłogi znajdującej się pod ubraną przed dniami choinką. Jego marzeniem było zostać lekarzem, kiedy jednak na świat przyszło najsłodsze dziecię na świecie, porzucił plan studiów na rzecz zapewnienia jej gwiazdki z nieba. Atlasy anatomiczne pełnią funkcję podziękowań; stanowią cichy gest zrozumienia, gdy drobna istota stała się pełnoprawną kobietą. Teraz to ona zapewnia mu wszystko, co jest w stanie, stawiając na stole kolejne to, smakowite potrawy- aby nigdy, nigdy przenigdy, nie cierpiał głodu. Może przez to, że oddawał jej najdrobniejszy okruszek, teraz tak bardzo pragnie ukrócić cierpienie dzieci, którym niedożywienie zarysowało obrzeża żeber. Co roku uczestniczy w pocie czoła podczas gotowania dla dzieci w sierocińcu, wiedząc, że to dla nich niekiedy jedyny, pełnoprawny posiłek w roku.

Takich ludzi jest więcej; cisi bohaterowie wigilijnej noc, dobroduszne elfy sierocińca na obrzeżach miasta, którzy ledwie gestem kreują dziecięce śmiechy w rytm nieokiełznanej radości. Dają im namiastkę szczęścia, rodzinnego ciepła, miskę pożywnej zupy pośród chłodu zimowej nocy. Stanowią bohaterów dnia codziennego. Teraz zaś czas na nas; obserwatorów, stanowiących tło dla cudów świątecznej nocy. Komunikat zawarty w liście był prosty- wszyscy mieszkańcy, bez podziałów na pochodzenie, wiek czy majętność; wszyscy udają się przez wyniosłą bramę sierocińca pod bukowe drzwi, których głuchy pisk wskazuje opuszczenie murów przez rodzinnych bohaterów, niesamowitych wzorów do naśladowania. Pośród wszystkich zebranych rozpoznasz twarze codzienne, ale również te całkowicie ci obce. Drobne świeczki lśnią w tym, co stanowi największą zagadkę- nieprzenikliwej czerni szyb, które nieustannie powinny świecić wewnętrznym oświetleniem budynku. Niektóre głosy podszeptują, że sierociniec jest opustoszały; inne skłaniają się do przypuszczeń, że sami mieszkańcy przytułku przygotowują niespodziankę.
Lęk przybrał na sile w momencie, gdy męska dłoń nacisnęła klamkę i otworzyła przed zebranymi widok nie tyle przerażający, ile zadziwiający- pośród rozwalonych desek, stert starych szmat i niebotycznie wielkiej ilości kurzu, znajdowała się tylko jedna, stara maskotka. Odpowiedź była jasna, choć pytań stawiano coraz więcej. Przestrachy, niepewności i stęsknienie rozpływały się po zziębniętych ciałach. Zlęknieni rzucili się owczym pędem na poszukiwania, bez namysłu, jedynie pośród głośnych krzyków obelg pomiędzy kolejnymi, mijanymi ludźmi. Jedni martwili się o dzieci, inni o członków rodziny, kolejni ubolewali nad zmarnowanym czasem i tylko niektóre, cichsze podszeptywania sprowadzały myśli, że trzeba zorganizować coś więcej, niż ogólnie pojętą panikę. Połączyć siły we wspólnej sprawie.



TRZECIE OPOWIADANIE

Zima tego roku była wyjątkowo mroźna. Od wielu dni i nocy z ciężkich, ołowianych chmur sypały się lepkie płatki śniegu, osadzając się na płaszczach zajętych swoimi sprawami ludzi. Współcześnie wszyscy gdzieś się spieszą, nie zwracając uwagi na pozornie nieistotne szczegóły zwiastujące niebezpieczeństwo. Pomijalne drobiazgi, czy rzeczy niezwykłe, które da się wyjaśnić przy odrobinie zdrowego rozsądku; chociażby, kto uwierzyłby w zapłakane, dziecięce błagania dotyczące potwora czającego się pod łóżkiem? To zawsze coś innego - zabawka, księżycowe światło rzucające cienie na szafę, tworząc maszkary z dziecięcych koszmarów. Dorastając, łatwo zapomnieć o tym, że otaczający nas świat jest dużo bardziej niebezpieczny.
Nikt na niego nie zwracał uwagi, bo nie wyróżniał się za bardzo w tłumie maszerujących między centrami handlowymi Świętych Mikołajów. Wprawione oko, to które nie chce pominąć niepokojących szczegółów, zwróciłoby uwagę na to, że białe wykończenie jego stroju jest poplamione, wyraźnie stare i zniszczone. Czerwony strój dziwnie wisiał na ciele olbrzyma, mimo że powinien opinać sztuczny brzuch w całości. Najbardziej jednak niepokojące w tej postaci było to, że ilekroć oko wprawne chciało go wypatrzeć, ten zdawał rozpływać się w mroku, tonąc w rzece czerwieni i bieli świąt Bożego Narodzenia. Żaden z Mikołajów nie wiedział o kogo chodzi, chociaż wszyscy zgodnie mówili, że coś dziwnego wisi w powietrzu. Kto uwierzyłby bandzie zrehabilitowanych przestępców, pijaków i weteranów? W konsumpcyjnym pędzie łatwo było o nim zapomnieć. Do czasu.
Zaczęło się niewinnie, na tydzień przed świętami. Na początku nikt nie zwracał uwagi na krzyczącą w centrum handlowym matkę, która nie mogła znaleźć swojej pociechy. Takie rzeczy się zdarzają, myśleli przechodnie. Powinna była bardziej pilnować swoich bachorów, zwłaszcza, że wyraźnie miała ich zbyt dużo. Łatwo zignorować biednych, kiedy człowiek się spieszy.
Problem pojawił się dopiero wtedy, kiedy zgłoszenia zaginięć nie cichły. Święta zbliżały się nieubłaganie, a po pierwszym zaginięciu, zgłoszonym w felernym centrum handlowym, pod osłoną nocy, niedaleko stamtąd, z domu zniknęło kolejne dziecko. Co bardziej frapujące, w łóżku chłopczyka znaleziono kawałek węgla.
Nikt nie łączył faktów: dzieci giną, to fakt. Dorośli o nich zapominają, to poważna tragedia. Nikogo to jednak nie obchodzi, dopóki nie są to dzieci ważne. Dopóki nas to nie dotyczy. Ale teraz, dotyczy to nas wszystkich.
Na główny komisariat, w środku miasta, w środku nocy, wbiegł przerażony dzieciak, w poszarpanych ciuchach. Przez środek jego pleców przebiegała szeroka pręga, rozcinająca kurtkę i bluzę pod spodem. Twarz pokrywała cieniuteńka warstwa węglowego pyłu, a chłopak wyglądał obłąkańczo. Przez pierwszą godzinę nie był w stanie wydusić z siebie nic, oprócz jednego słowa, wypowiadanego w kółko: “Święty”. W końcu, po trzech puszkach piwa imbirowego i kubku gorącej czekolady, udało nam się odkryć kim był. Nazywał się Jose Morales, miał 13 lat. Jego matka złożyła zawiadomienie o zaginięciu tydzień temu. Nigdy nie wrócił do domu po szkole, zniknął w środku dnia. Nie pasował do innych zaginięć.
W końcu posadziliśmy go z portrecistą, a to co wyszło spod ołówka Thomasa nie miało najmniejszego sensu: wyświechtany strój Świętego Mikołaja, poplamiony i zniszczony, wielka, świąteczna czapka naciągnięta na czubek głowy, wyginająca się w nienaturalny sposób. I ta twarz…
Pysk raczej. Może maska?
Z portretu patrzyło na mnie stworzenie z moich najgorszych, dziecięcych koszmarów: pomarszczona, szara skóra, zwisająca fałdami na policzkach i szyi. Maleńkie, paciorkowate oczy, ukryte pod gęstymi, krzaczastymi brwiami. Dopełniał to wszystko krótki, zadarty nos, bardziej przypominający świński niż ludzki. Do tego usta, chociaż raczej określiłbym to otworem gębowym: wystawały z nich kły, ostre jak brzytwa.
Stwór, przy obwisłym, mikołajowym brzuchu miał mieć szeroki pas, a na nim ciąg ostrych narzędzi.
Pamiętacie, jak powiedziałem że zaczęło nas dotyczyć to wszystkich? Mały Jose uciekł, gdy “Mikołaj” przywlókł do swojej dziury słodką Amandę Bernstein, córkę burmistrza…



CZWARTE OPOWIADANIE
Lodowe kieliszki wędrowały z rąk do rąk, sprawiając, że chichoty wzmagały się, a bursztynowego płynu ubywało coraz więcej. Jedna z kobiet złapała naczynie ze zbytnim entuzjazmem, oblewając przez przypadek swoją towarzyszkę – wzbudziło to kolejną salwę chichotu z grona młodych ludzi stojących pośrodku przystrojonej kryształami sali. Stojący nieopodal członkowie klubu pojedynków wpatrywali się w roześmianą młodzież z niejakim zdegustowaniem, chociaż młodsi uczestnicy wzdychali lekko do wolności, którą niedane było im się cieszyć tego wieczoru.
Dziwnym nie było, że któraś z rodzin czystokrwistych postanowi urządzić przyjęcie świąteczne, pytanie tylko było, z jakim zrobią to rozmachem. Tym bardziej nikt nie mógłby odmówić wizycie na balu urządzonym przez Ministra Magii i jego rodzinę – czy to przez naciski ze strony rodzeństwa, wypychającego do poszukania sobie na przyjęciu odpowiedniej partii, jak również z czystej chęci zabłyszczenia na salonach, zarówno kontrowersją jak i ujmującą charyzmą. Wydawać by się mogło, że do tej pory wszyscy bawili się całkiem przyzwoicie.
Stojąca na galerii kobieta skrywała swoją twarz w półmroku, tak, jakby czuła, że koronkowa maska nie chowa przed światem wszystkich jej defektów. Ciemne, gęste loki opadły na jej policzki i czoło, zwijając się w niesforne pukle, ujmujące jej lat, chociaż nie pasujące do poważnego spojrzenia przejrzyście jasnych oczu, które obserwowało każdy, nawet najmilejszy ruch na parkiecie.
Odziana w perfumowaną rękawiczkę dłoń sięgnęła po naczynie znajdujące się na balustradzie, unosząc ją tak, aby słodki zapach borówkowego wina mógł dotrzeć do nosa czarodziejki. Westchnęła lekko, przechylając szkło i nie powstrzymując się przed upijaniem kolejnych łyków, nawet gdy alkohol szkarłatnej barwy zlewał się z kącików ust. Światło magicznych girland prześwieciło przez dno, odbijając refleksy na twarzy kobiety, zanim ta opuściła kieliszek, biorąc parę głębokich wdechów.
- Moja pani, wszystko już przygotowane. – Skrzat domowy aportował się z cichym trzaskiem, kłaniając się na powitanie, nim w ogóle odważył spojrzeć się na swoją właścicielkę. Ta dopiero po chwili spojrzała na istotę, chociaż uśmiech zawitał na jej twarzy kiedy zwróciła się w stronę swojego nowego towarzysza.
- Zamknij wszystkie wejścia. – Zamilkła na chwilę, spoglądając na niego, zanim odezwała się ponownie, tym razem z większą wątpliwością. – Będziesz ze mną, Hugo?
- Do samego końca. – Skrzat skłonił się i zniknął, pozostawiając ją samą. Wydawało się, że minuty trwają godzinami, a jej serce kołatało tak głośno, że bała się, że nawet osoby zatopione zupełnie w tańcu mogą je usłyszeć. Musiała jednak odczekać, aby mieć pewność, że nikt tego wieczoru nie opuści już posiadłości.
Z jej ust wydobył się słodki śpiew, na początku nie zwracający niczyjej uwagi, jednak im głośniej i dłużej wydobywały się z jej ust magiczne słowa, tym więcej osób zwracało się w jej kierunku, stojąc w miejscu i wpatrując się w nią w oczarowaniu. Po chwili każdy zaś siadał na ziemi, przymykając oczy, aby pogrążyć się w letargu, zupełnie jakby to była najbardziej naturalna rzecz do zrobienia w tym momencie. Wraz z końcem piosenki wydawali się całkowicie pogrążyć we śnie, czy to wtuleni w drugą osobę, czy też samotnie leżąc gdzieś przy scenie.
Oddychając ciężko, kobieta sięgnęła do torebki, wyjmując z niej zmieniacz czasu. Z taką ilością mocy magicznej powinno jej się udać przezwyciężyć dotychczasowe ograniczenia magii. Wiele zależało od tego, jak potoczy się reszta wieczoru.

Awatar użytkownika
Podziękował(a): 2 razy | Pomógł(a) : 17 razy

#54460 10 gru 2020, 7:01

OGŁOSZENIE WYNIKÓW!
Bardzo dziękujemy @Ameba, @Liszka, @Viv oraz @Venus za udział w konkursie! Tym samym gratulujemy @Liszka zdobycia największej ilości punktów i tym samym wyganej w konkursie! ❤️❤️❤️

ODPOWIEDZ ]