Zasadniczo chciałam napomknąć o sl'owskich głównie poszukiwaniach postaci na xyz.
Dlaczego głównie? Fora fantasy, sci-fi albo m&a ze szkolnym motywem nie posiadają poszukiwań (poszukiwań z wymaganiami)? Zabrzmi ostro, jak powiem, że przez takie wzmianki i „wywyższanie”
(złe słowo, nie mogę dokoptować się do lepszego) SL-i ludzie z forów o innych gatunkach kręcą nosami i nie wchodzą na strony zrzeszające PBFy? Bo tak jest. Po co wpadać, skoro wszystko jest głównie dla SL-i i ledwie można dorwać się do czegoś o innej tematyce? To słowem wstępu, bo nie pierwszy raz widzę podobny wpis z koniecznym motywem „głównie dla...”, a problemy są wszędzie te same. Tyle tylko, że ciężko się wypowiadać, gdy z góry czujesz nacisk na bycie kategoryczną mniejszością.
A wymagania wszędzie wzrosły. Z jednej strony to frustrujące, gdy szukasz dla siebie znajomego i non stop nie jesteś „wystarczający”, z drugiej nie ma się czemu dziwić. Kiedyś ludzie zostawali; długo również na forach, które nie do końca im odpowiadały. Wtedy znalezienie żony oznaczało znalezienie żony i koniec basta. Teraz? Teraz znalezienie żony to prawdopodobieństwo jej zmiany co dwa tygodnie, bo user się wykruszy. A przez ten czas możemy zacząć używać już jej imienia, opisywać jej wygląd, złapać się za indywidualne ciekawostki.
Chcąc nie chcąc zależy nam, żeby dorwać osobę, która nas nie wystawi i której będziemy mogli oddać się na fabule całkowicie. Bez konieczności poddawania wszystkiego „restartowi”, bez korekt i edycji, bo znów ważna relacja rozbryzgała się jak kopnięty domek z piasku. Kiedyś wystarczyło machnąć sobie avatar, trzasnąć nick i śmigać na fabułę. Teraz dorabia się szczegółowe historie, szuka punktów charakterystycznych w aparycji, dorzuca odchylenia w charakterze. Pracujemy nad stworzeniem oryginalnej, fajnej, takiej
naszej postaci tak długo, że po prostu „nie możemy sobie pozwolić na wpadkę”. A takie „tracenie relacji”, bo user jednak się rozmyślił, ostro demotywuje i sprawia, że często musimy zaczynać od początku. Co nas z kolei wprawia w przeświadczenie, że mimo trudu włożonego w postać, w ogóle nie ruszyliśmy naprzód. Wiecie jak jest – trzeba jakoś to wszystko wytłumaczyć, ogarnąć, bo jednak napisało się już kilka wątków, jednak wprowadziło jakieś motywy, jednak wciągnęło w to osoby trzecie. Nie można uznać, że ktoś wyparował albo go wcale nie było – bo przecież był i odcisnął już piętno. Chcąc nie chcąc nie da rady
ot tak se znów wystartować, skoro napaskudziło się już w przeszłości. Nasza wina, że olał sprawę?
/ nie wnikam w tym momencie w kwestię tego, że ktoś zniknął, bo miał faktyczny powód – wiem, że takie się zdarzają, chill. Biorę jednak nacisk na notoryczne: „zarejestruję się, zrobię szum, aż forum zacznie się trząść w posadach, a potem zniknę w obłokach dymu, zostawiając innych z niczym. /
Nie oszukujmy się też – dawniej posty były, jakie były. Nierzadko miały dwa zdania (i to w porywach jakiejś nadludzkiej weny, za którą wszyscy tępili wyzywając cię od esejowców). Nadal są wśród PBFowiczów osoby, które preferują krótkie i szybko pisane posty. Ale nie wszystkim takie pasują. Dając przelotną wzmiankę o tym, jak często samemu się pisze i jak długie te posty wychodzą, nie stawiamy tylko wymagań. To podpowiedź dla samego zainteresowanego. Będzie chociaż wiedział, czy nasza oferta jest dla niego w jakimś stopniu atrakcyjna, bo może – jak ja – z góry wie, że w krótkich, wysyłanych z częstotliwością rkm, postach się zwyczajnie nie czuje. Albo na odwrót.
To dość jasny dla mnie komunikat, że gracze graczom nie ufają.
Bo ciężko ufać, gdy ludzie pozarażali się tendencją do znikania.
A teraz najgorsze, ostatnio dzieją się problemy już nawet z oryginalnością poszukiwań. Zdarzyło mi się obserwować, że ktoś coś wstawił, a za kilka godzin pojawiły się całkiem podobne z innego konta.
W sensie, że jeden user z trzech kont szukał dla każdego po żonie (się uczepiłem tej żony)? Czy chodzi o ogólne założenie, że dla każdego szukał żony niemal pod taką samą historię, z tymi samymi motywami i identycznym wydźwiękiem?
Bo jak to pierwsze – nic dziwnego. Nie wymyślimy miliona nowych typów relacji. Ale jak to drugie – to już przykre, choć nie wychodzę poza obręb forów m&a i może stąd mój brak ogarnięcia. Nie znam tego. Znam userów z cholernie rozległą wyobraźnią, którzy są w stanie przeczytać twoją kartę postaci, poprosić cię o wysłanie dodatkowych ciekawostek na PW, a potem skleić kilka propozycji doszukując się powiązań, wspólnych akcji z przeszłości, podobnych zainteresowań, słowem – czegokolwiek, co mogłoby ich jakoś ze sobą skleić i już nie odrąbać.
Ostatnio założyłem nowe konto (sic!). Reporterska hiena. Z góry było wiadome, że ktoś, kto pisze o ludziach, musi z tymi ludźmi przebywać. Więc machnąłem dobre dziesięć, dwadzieścia, trzydzieści prywatnych wiadomości do różnych userów, dając im zalążki relacji, pytając, czy w ogóle są chętni – nawet jeżeli w temacie z „poszukiwaniami” nie dali żadnego postu. Jak się okazuje – można coś wyłudzić też od tych, którzy na pierwszy rzut oka nie wyrażają takich chęci.
Może po prostu nie chce im się pisać tych wymagań.Większość informacji zwrotnych to wiadomości, w których widać było takie samo zaangażowanie co moje. I nawet się nie spodziewałem, że ludzie, do których napiszę, będą tak chętni, bym znał „top sikrety” ich bohaterów. Oczywiście, wszystko do ruszenia, do doszlifowania, do odegrania na fabule – ale furtkę mam otwartą. Da się? No kurde, jasne, że da. Pomysłowi użytkownicy jeszcze nie wymarli, choć na pewno ich gatunek jest zagrożony.
Więc może ludziom brak po prostu jakichś konkretnych pomysłów na swoje konta. Zakładają po dwadzieścia multikont, które różnią się od siebie tylko imieniem, nazwiskiem i pochodzeniem, zamiast siąść na dupie i wziąć się za wymuskanie jednego bohatera. Może to kwestia tego, że palą się do pisania, ale pisanie jednym kontem (w jednym miejscu) to dla nich za mało → więc tworzą następne, które – cholera – jest podobne. Może to kwestia jakiegoś „wypalenia”. Może to, że nie chce się powielać cudzych pomysłów i ciężej wpaść na własne. Może chodzi o tematykę, o to, że każde miasto jest do siebie podobne, każda metropolia ma zbliżone możliwości, każdy administrator bazuje na niemal tym samym podłożu. Może cokolwiek.
Osobiście z problemem samym w sobie się na co dzień nie spotykam. Na co dzień, bo on na pewno istnieje, tylko widocznie mam spore szczęście i mnie omija szerokim łukiem. Mam dużo relacji, dużo niezłych, jeszcze więcej genialnych, dużo nawiązań i przyszłych motywów, wiele przygotowanych niespodzianek dla innych, które wpadły mi do głowy przez wzgląd na oryginalność relacji – słowem, nie wysiadam z tej szalonej kolejki.